Rok temu Maja Chwalińska myślała o zakończeniu kariery, kiedy nie przeszła eliminacji do Wielkiego Szlema Wimbledonu. – Wyszedłem na dwór i płakałem – powiedziała Chwalińska w wywiadzie dla Sport.pl. Zawodnik zmagał się z depresją. – Zaczęłam źle się czuć ze sobą na korcie, a potem ta niemoc rozprzestrzeniła się również poza kort i ze mną było coraz gorzej – podkreśliła.
Chwalińska wywalczyła awans do głównej drabinki Wimbledonu. Jej rywalki odpuściły nerwy
Obecnie Chwalińska idzie prosto, a tegorocznymi startami potwierdza, że zrobiła duży krok naprzód. Wygrała kilka turniejów ITF i awansowała na 172 miejsce w rankingu WTA. Swoją dobrą formę potwierdził na londyńskich kortach. W eliminacjach Wimbledonu wygrała wszystkie trzy mecze i awansowała do głównej drabinki turnieju. To dla niej sukces na całe życie. Nigdy wcześniej nie grała w turnieju wielkoszlemowym.
W decydującym meczu Chwalińska pokonała Coco Vandeweghe. Amerykanin został uznany za faworyta meczu. Pierwszego seta wygrała ona. Wygrała 6:3. Polka nie poddała się i zaczęła odrabiać straty. W drugim meczu było 6:3 dla Chwalińskiej. O wszystkim zadecydował trzeci set. Nie brakowało w nim emocji – zwłaszcza po stronie dworskiej zajmowanej przez Vandeweghe.
15:15 w dziewiątym meczu Chwalińska wystartowała z tyłu kortu i mocno uderzyła w piki. Zagrała Amerykankę, która stała tuż przy siatce. Doświadczonej 30-latce to się nie podobało i od razu wyraziła swoje emocje.
„To jest popieprzone”, krzyczała. Na tym się jednak nie skończyło. – Żałosna osoba – dodała po chwili.
Chwalińska nie dała się sprowokować. W tej samej grze złamała serwis przeciwnika, a następnie przypieczętowała zwycięstwo własną administracją. Oprócz niej do turnieju głównego awansowała Katarzyna Kawa.
To nie pierwszy raz, kiedy Coco Vandeweghe zadziwia świat tenisa. W zeszłym roku głośno było o jej zachowaniu podczas pojedynku z Gruzinką Ekateriną Gorgogą. Amerykanin nie chciał uczestniczyć w rozgrzewce po przerwaniu meczu. Komentator tego spotkania przyznał, że “nigdy czegoś takiego nie widział”. „To niewiarygodne” – powiedział.