Raków nie miał zbyt szczęśliwego remisu, bo nie dość, że znalazł w koszyku najbardziej wymagającego – obok Sparty Praga – rywala, to jeszcze na niego czeka bardzo długa podróż. Zagra w stolicy Kazachstanu Nur-Sultan z FK Astana, liderem tamtejszej ekstraklasy. Podobnie myślą jednak rywale, pamiętając, że rok temu wicemistrzyni Polski rzucił mocno z kubków Rubin Kazań.
Zaraz po losowaniu ktoś odpowiedzialny za media społecznościowe w klubie z Kazachstanu nie zabłysnął jednak elegancją. Na twitterze pojawiły się następujące grafiki:
“Gdzie jest tu klub z Częstochowy? Pomóż nam go znaleźć– tak było napisane. A na grafice widać wyniki losowania fazy grupowej Ligi Mistrzów 2015, do której dotarło FK Astana eliminując kolejno Maribor, HJK Helsinki i APÓEL Nicosia. Zresztą zawsze wygrywając na swoim stadionie, a w najlepszym remisowali na wyjeździe. Nie udało im się też wygrać w stolicy Kazachstanu, Benfice Lizbonie, Atletico Madryt i Galatasaray Stambuł, ale na zagranicznych boiskach Kazachowie wygrali tylko jeden remis i odpadli z czwartego miejsca. Dlaczego więc zdecydowali kpić z Rakowa? Być może mają kompleks krótkiej historii – Klub powstał z połączenia dwóch innych w 2009 roku i pod obecną nazwą działa od niespełna 11 lat.
Teraz Kazachowie dostali podstęp z Rakowa – taki, który może ich zranić. Aktywiści z Częstochowy zaplanowali pierwsze spotkanie na swoim stadionie w czwartek 21 lipca o godzinie 21. Rzecz w tym, że jest 1 w nocy czasu środkowokazachskiego. Samo spotkanie zakończy się niecałe dwie godziny później, w środku nocy. Rywale będą więc musieli zmienić cały harmonogram przygotowań. I nie mogą w ten sposób spłacić zbyt wiele.
Coś o tym wiedzą zawodnicy Lecha Poznań, którzy w 2012 roku grali w Taldykorgan, 1000 km dalej na południowy wschód od Nur-Sultan, niedaleko granicy z Chinami. Ówczesny trener „Kolejorza” Mariusz Rumak radził swoim podopiecznym trzymać się polskiego czasu. Zjedli więc śniadanie po południu. Sam mecz rozpoczął się 14 naszego czasu, Lech zremisował 1:1 z Żetysem i awansował do następnej rundy. A w nim, już po siedmiu dniach, czekała go podróż do… Azerbejdżanu.