Sytuacja na brytyjskim lotnisku Luton jest w ostatnich dniach głośna. Tysiące pasażerów utknęło na lotnisku z powodu odwołanych lotów. Wśród uwięzionych na lotnisku podróżnych były trzy Polki, które opowiedziały nam o tym, co się dzieje w Luton. – Mieliśmy być na lotnisku w Katowicach o 1 w nocy w poniedziałek, a przyjechaliśmy w czwartek o 17 – mówi Joanna Szczepaniak, która spędziła na lotnisku dwa dni z trójką dzieci i matką.
Uwaga! TVN o chaosie na lotniskach. „Byliśmy traktowani gorzej niż zwierzęta”
– Ubóstwo, rozpacz, panika, stres, krzyki, płacz – mógłbym powiedzieć milion takich przymiotników. To był tylko dramat. Dzieci zniosły to najgorzej, bo mogłam gryźć zęby i nie spać przez trzy dni, ale dzieci nie wiedziały, co się dzieje. Byli w całkowitej panice. Nie mogliśmy na to patrzeć, to była katastrofa – mówi Elżbieta Portka-Krebs. – Traktowano nas gorzej niż zwierzęta, bo nikt nie pozwoliłby zwierzęciu spędzać tyle czasu bez jedzenia i picia. Traktowano nas tak, jakbyśmy byli niczym, powietrzem – dodaje kobieta.
– Płakałam, gdy zobaczyłam, że moje dzieci śpią na brudnej podłodze, przykryte ubraniami, które musieliśmy wyjąć z walizek – opowiada Joanna. I dodaje: – Nawet takie maluchy leżały na podłodze, bo z wycieńczenia już tego nie wytrzymały. – Najpierw okazało się, że pasek się stopił i były opóźnienia. Cały czas gromadzili się tam pasażerowie. Tłum był gigantyczny. W momencie, gdy wyszłam z hali, nie było gdzie postawić stóp – mówi Aneta Awtoniuk. I dodaje: – Nie potrafię oszacować, ile osób tam było, ale całe lotnisko, każde możliwe miejsce, zostało przez nich zajęte. I nie mówię tylko o wewnętrznej hali, ale także zewnętrznej części lotniska.
„Nikt nam nie pomógł”
Zdesperowany tłum pasażerów godzinami zastanawiał się, co zrobić ze swoim lotem i czy będą mogli wrócić do domu. – Emocje były wysokie. Do tego stopnia, że ludzie próbowali wyciągnąć pracowników Wizz Air z okien z pleksiglasu, którzy po prostu nie udzielili żadnych informacji. Na wszystko powiedzieli „nie wiem”, a potem uciekli – mówi Aneta.
– Wizz Air był bardzo nieprofesjonalny, ponieważ nie wysłali nawet nikogo, kto by nam coś powiedział. Nikt nam nie pomógł – mówi Joanna.
Kobieta została zmuszona do pozostania na lotnisku przez dwie noce.
Co zrobić, gdy lot zostanie odwołany?
Zapytaliśmy podróżnika Michała Cessanisa o to, jak powinni zachowywać się pracownicy linii lotniczych. – Na każdym lotnisku są przedstawiciele linii lotniczych i powinni nas poprowadzić, gdy nasz lot zostanie odwołany. Nie mogą zniknąć z lotniska, dla mnie taka sytuacja jest skandaliczna. Nie rozumiem, dlaczego ta linia lotnicza tak się zachowywała. Teoretycznie każdy pasażer ma prawo do podstawowych rzeczy, takich jak jedzenie i napoje (…). Linia powinna zapewniać pasażerom godne warunki, a nie traktować ich jako zło konieczne – komentuje Michał Cessanis. Na stronie internetowej linii lotniczej możemy znaleźć informację, że w przypadku opóźnienia pasażerom przysługują napoje i posiłek. Jeśli jednak lot nie może się odbyć tego samego dnia, przewoźnik zorganizuje nocleg dla swoich klientów.
Przedstawiciele Wizz Air przesłali do redakcji Komentarze! oświadczenie. Podkreślają w nim, że loty zostały odwołane z powodu wysokich temperatur, a pasażerowie zostali poinformowani o przysługujących im prawach.
Co powinni zrobić pasażerowie w przypadku odwołania lotu?
– Gdybym był w takiej sytuacji, na pewno nie siedziałbym na lotnisku i czekał, bo wiedziałbym, że linia lotnicza mi w niczym nie pomoże, a na lotnisku nic dobrego mi się nie stanie – ocenia Cessanis. I dodaje: – Lepiej wyjść z lotniska i we własnym zakresie zorganizować sobie nocleg lub transport.
Pomoc konsulatu? „To było zakłopotanie”
Zmęczeni i wyczerpani pasażerowie, pozostawieni sami na lotnisku, zaczęli szukać pomocy w polskich instytucjach. – Dzwoniłam do konsula, ambasady, informacji konsularnej MSZ, siedziby MSZ – mówi Elżbieta. I dodaje: – Cały czas odbijałam się od ściany, zostałam przekierowana dalej i nikt nie był w stanie mi pomóc. W końcu zadzwoniłem do biura prezydenta, gdzie powiedziano mi, że odpowiada za to konsul, który reprezentował wszystkich potrzebujących Polaków za granicą. Konsul RP pojawił się na lotnisku o 4 rano. Przyniósł pasażerom wodę i kanapki. Według relacji podróżnych obiecał pomóc im w organizacji wyjazdu do Polski następnego dnia. – Konsul dał nam nadzieję, że trenerzy zostaną zorganizowani. Wtedy dowiedzieliśmy się, że wtedy nie zorganizowaliśmy transportu sami. A następnego dnia konsul nie przyszedł, tylko wysłał dwie panie, które miały ze sobą kartkę papieru, na której to było napisane, bo konsulat nam proponuje – mówi Joanna.
Dodaje, że karta mówiła m.in. o tym, że pasażerowie mogą korzystać z sieci Wi-Fi na lotnisku, a podana jest lista miejsc, w których mogą znaleźć nocleg oraz ceny, które należy za nie zapłacić. – To było dla mnie zawstydzenie. Daliśmy im wizytówkę i powiedzieliśmy, że musieli nas teraz obrazić. Jeśli sami możemy podróżować samolotem, takie informacje możemy również znaleźć w Internecie – mówi kobieta.
Rzecznik MSZ, mimo próśb o wywiad przed kamerą, zasugerował jedynie zapoznanie się z komunikatem opublikowanym na stronie resortu. W nim urzędnicy przekonują, że „udzielili potrzebną pomoc potrzebującym”.
Z powrotem na własną rękę
Ostatecznie kilkaset osób musiało samodzielnie zorganizować i opłacić powrót z Luton do Polski. – Miałam szczęście, że mój mąż mógł wszystko rzucić, zorganizować 9-osobowy bus i przyjechać specjalnie do Londynu, żeby nas stamtąd odebrać – mówi Elżbieta.
– Cała przeprawa kosztowała nas łącznie około 17 tysięcy. złotych. Gdybyśmy nie mieli tych pieniędzy, albo zostalibyśmy, albo musielibyśmy pożyczyć od znajomych. Wiele osób musiało to zrobić – przyznaje pani Joanna. Będąc w takiej sytuacji musimy pamiętać o zebraniu wszystkich paragonów i paragonów potwierdzających poniesione przez nas wydatki. Będzie to konieczne w celu odzyskania tych pieniędzy od linii lotniczych. Reklamację można złożyć za pośrednictwem Europejskiego Centrum Konsumenckiego. Ich prawnicy pomogą nam za darmo.
Czy da się jakoś zabezpieczyć przed takimi sytuacjami?
– Przede wszystkim trzeba mieć przygotowane dodatkowe środki finansowe. Musimy być przygotowani na to, że coś pójdzie nie tak i sami będziemy musieli zorganizować zwrot. Po drugie, ubezpieczenie – musisz sprawdzić, czy Twój lot jest opóźniony lub odwołany. Większość agency ma to w swojej ofercie i to bardzo dobrze, bo mamy gwarancję, że albo dostaniemy odszkodowanie, albo ubezpieczyciel jakoś nam pomoże. W dodatku prawdopodobnie szybciej niż linia lotnicza – radzi Michał Cessanis.
– Postanowiliśmy o tym porozmawiać, bo linie lotnicze nie mogą tak traktować pasażerów. Z pewnością będziemy domagać się od nich odszkodowania. Po prostu nie wiem, jak to obliczą, bo chodzi też o krzywdę psychiczną, zwłaszcza u małych dzieci. Nie wiadomo, czy tak małe dziecko nie dozna urazu następnym razem, gdy zobaczy lotnisko – mówi Joanna.
Przeczytaj także:
Uwaga! TVN: Gęsty pył zatruwa ich życie. “Wszystko leci do naszych mieszkań”